Negatywna komunikacja

Photo by Andre Hunter on Unsplash

Temat, który w dniu dzisiejszym chciałbym poruszyć nie jest czymś nowym. Praktycznie od zawsze kiełkowały w ludziach takie cechy jak nienawiść, zawiść, zazdrość, chciwość, chorobliwe dążenie do władzy i utrzymanie jej za wszelką cenę lub po prostu chęć dokuczania, hejtowania, zmieszania z błotem drugiego człowieka. Z jakiego powodu? W większości przypadków była to wyłącznie nieodparta ochota wyładowania własnych negatywnych emocji powstałych z naszych piętrzących się problemów, niepowodzeń, bo dlaczego On/Ona, czy ta firma, organizacja ma się mieć lepiej, być bardziej ceniona, szanowana ode mnie. 

Dodatkowym niepokojącym aspektem jest fakt, że osoby to czyniące czerpią z tego ogromną satysfakcję, przez co entuzjastycznie przy kolejnej okazji wracają z podobnym zachowaniem. Dlaczego tak często nie potrafimy powiedzieć nawet bliskim czegoś miłego, pozytywnego przy okazji chwaląc, czy dziękując np. za pomoc w obowiązkach życia codziennego? Warto w tym miejscu podkreślić, że każdy, absolutnie każdy pragnie być w mniejszym bądź większym stopniu doceniany. To wirtualne paliwo, które nawet w największym kryzysie, zmęczeniu podnosi na duchu motywując np. do dalszej pracy.

Photo by Philipp Katzenberger on Unsplash

Największym na świecie "placem zabaw", pozwalającym w dowolny, niekontrolowany, anonimowy, bezkarny sposób obrażać, poniżać innych jest szeroko pojęty internet. W sieci wielu traci jakiekolwiek hamulce, ponieważ siedząc sobie wygodnie w fotelu z telefonem, tabletem, czy laptopem czują się pewnie. Cóż ich kosztuje wypisywanie krytycznych, bądź nawet wulgarnych komentarzy pod fotografiami celebrytów, jak i szarego statystycznego obywatela. Czy osobiście, patrząc komuś w oczy, twarzą w twarz mieliby odwagę powiedzieć dokładnie to samo, co w kilka chwil wystukali na klawiaturze? Śmiem twierdzić, że nie! W takich sytuacjach włącza się nutka wstydu, strachu przed reakcją oponenta, która mogłaby być tragiczną w skutkach. Gdzie zatem podziała się "odwaga" hejterów? Zapewne zgasła wraz z monitorem urządzenia pozwalającego na wypisywanie wszystkiego, co tylko ślina przyniesie na język w stronę osób, które niczym nie zawiniły.

W takim razie dokąd zmierzamy? Czy taka postawa będzie wciąż tolerowana? W jaki sposób ograniczyć te zjawiska? Niestety żadne dostępne na ten moment rozwiązanie nie zniweluje tego problemu bez tworzenia nowych utrudnień pokroju naruszeń wolności internetu. Co nam pozostaje? Przede wszystkim asertywność, obrona własnych praw m.in. poprzez zgłaszanie hejterów do administratora np. strony z prośbą o usunięcie komentarza, czy wręcz blokady danego użytkownika. Wdawanie się w tzw. pyskówki tylko rozochoci delikwenta, który tylko czeka na zainteresowanie z naszej strony, ponieważ dla niego to jasny znak, że przejęliśmy się tym, co o nas napisał w bardziej lub mniej wybrednych słowach. Słowa mają ogromną moc, ranią drugiego człowieka nie mniej niż czyny. Pamiętajmy o tym.

Komentarze

Copyright © Bezmiar Słów