Karuzela szaleństwa
![]() |
Photo by Tengyart on Unsplash |
Nawet nie wyobrażacie sobie jaki jestem szczęśliwy, że całe to wyborcze szaleństwo znajdzie w końcu swój finał już w najbliższą niedzielę 15 października. Od kilku miesięcy "karmieni" jesteśmy wszechobecną propagandą nasyconą wzajemnymi oskarżeniami, oszczerstwami itp. Wzbudza to wyłącznie niechęć i nienawiść wśród nas, obywateli, którzy zostali wciągnięci w polityczną rozgrywkę. W imię czego? Głosów poparcia dla tego, czy innego ugrupowania dążącego do uzyskania władzy, większości w sejmie oraz senacie.
Nie wiem, jak Wy, ale ja osobiście mam już serdecznie dosyć wysłuchiwania, straszenia, jak to będzie źle, gdy oni wygrają, albo Ci dalej pozostaną itp. Oczywiście rękami i nogami bronię się przed tą całą nagonką ograniczając wszystkie środki masowego przekazu prezentujące wyłącznie takie treści, ale od tej rzeczywistości niestety nie można tak łatwo uciec. Nawet odwiedzając stronę zajmującą się wyłącznie sportem natrafiłem na reklamę typu zagłosuj na mnie, a obiecuję, że coś Ci dam (czego bez partii nie może spełnić) z podatków, które wcześniej zostały ściągnięte np. z mojej, czy Twojej wypłaty.
![]() |
Photo by Andre Hunter on Unsplash |
Pomijając sferę cyfrową. Mieszkam w średniej wielkości miejscowości w województwie śląskim, gdzie nastąpił niczym nie ograniczony najazd banerów, plakatów, czy bilbordów we wszystkich możliwych lokalizacjach, po kilka takich samych koło siebie. Nie ma skrzyżowania, ronda, barierki, płotu, lampy ulicznej nie ustrojonej jak choinka na święta (nie obrażając świątecznych tradycji). Wygląda to co najmniej koszmarnie, zaśmiecając w znacznym stopniu krajobraz miasta, jak również rozpraszając przejeżdżających tamtędy kierowców. Chciałem wstawić zdjęcie takiego wiszącego cyrku, ale nie chcę w jakikolwiek sposób propagować na tym blogu żadnej partii politycznej. Myślę, że dobrze wiecie, co staram się w tym momencie Wam przybliżyć, zobrazować. Jakby tego było mało najdalej wczoraj jechałem za autobusem przez dobre 10 minut, na którym przyklejony został wizerunek jednego z czołowych polityków.
Wiadomym jest, że działania te mają za zadanie zachęcić dotąd niezdecydowanych na wybór "odpowiedniej" osoby wspierającej dane ugrupowanie polityczne. W moim odczuciu budują wyłącznie wyższy poziom frustracji, ponieważ część tego wszystkiego finansowane jest z subwencji partyjnej, czyli pieniędzy publicznych, które mogły zostać w znacznie lepszy sposób spożytkowane. Czy wybory (do czegokolwiek, by one nie były) muszą za każdym razem generować w znacznym stopniu negatywne emocje, podziały nawet wewnątrz najbliższej rodziny? Niech pierwszy rzuci kamień ten kto nie był świadkiem przynajmniej jednej kłótni politycznej podczas spotkania z krewnymi np. z okazji urodzin.
Warto w tym miejscu odpowiedzieć sobie na jedno pytanie. Dlaczego tak łatwo dajemy się wciągnąć w narrację prowadzoną przez partie, które bijąc się między sobą o władzę, budzą w nas często możliwie skrajne emocje? Wzajemna nienawiść, złość, pretensje wyłącznie rujnują relacje między ludźmi, a chyba nie o to w życiu chodzi. Czy ktoś podziela mój pogląd w tej sprawie?
Komentarze
Prześlij komentarz